A gdyby Faustem uczynić zwykłego szarego człowieka? Takiego jak zmartwiony codziennością przechodzień, który w drugim pełnym metrażu Švankmajera wpada w zasadzkę pełnomocników Mefistofelesa. Wiedziony ciekawością wkrótce trafi do tajemniczego teatru, gdzie wcieli się w postać legendarnego alchemika. Podpisze tam cyrograf, ale i znajdzie chwilę na kufel piwa i knedliki, tak jakby dramaturgowi trochę przeszkadzał Hrabal. Choć akcję legendy o Fauście przeniesiona została do Czech po aksamitnej rewolucji, reżyser nie rezygnuje z klasyki. Sięga nie tylko po Goethego, lecz także sztukę Marlowe’a i operę Gounoda. A gdy bohater zamieni się w kukiełkę, Švankmajer wykorzystuje doświadczenia wyniesione z teatru lalkowego. Dzięki takiemu mariażowi dziedzin sztuki i estetyk powstał film świeży, na wskroś nowoczesny i poruszający wizją ludzi-marionetek skazanych na kaprysy swoich lalkarzy. Jego fatalistyczna wymowa znalazła potwierdzenie w rzeczywistości – odtwórca tytułowej roli Petr Čepek zmarł jeszcze przed premierą.
Mariusz Mikliński