Debiut Bogusława Kornasia zrodzony jest z entuzjazmu i kinofilii, szczególnie zaś z fascynacji niemieckim ekspresjonizmem. W zrealizowanym w konwencji kina niemego filmie widz bez problemów odnajdzie nawiązania do Gabinetu doktora Caligari Roberta Wiene czy Metropolis Fritza Langa. Właśnie w tej mrocznej, celowo sztucznej i odrealnionej poetyce reżyser ukazuje miasto-twierdzę, broniące się przed szalejącą od lat wojną. Pewnego dnia przybywa do niego mnich i odkrywa, że przy budowie cudownej maszyny, która miała zakończyć wojnę, inżynierowie zaczynają coraz bardziej manipulować. Pojawia się groźba, że zwiększanie jej mocy może obrócić się przeciwko mieszkańcom. TodMachine pokazano w zeszłym roku na festiwalu w Gdyni w przeznaczonej dla filmów eksperymentalnych sekcji Inne Spojrzenie.
Adam Kruk