Inne, mniej znane oblicze wczesnego okresu czechosłowackiej Nowej Fali – dalekie od hrabalowskiego kina małego realizmu. Jaromil Jireš robi tu ukłon w stronę francuskiej awangardy końca lat 50. – jego debiutancki Pierwszy krzyk zbliża się formą do Zeszłego roku w Marienbadzie Alaina Resnais’go czy wczesnych dzieł Godarda. Pokazując dzień z życia pary oczekującej dziecka, Jireš ilustruje, jak przyszli rodzice spędzają czas osobno; wspomnienia przeplatają się z marzeniami sennymi, widma przeszłości z wyobrażeniami. Wachlarz retrospekcji jest tak duży, że trudno pojąć, czyje myśli śledzimy – Slávka (gwiazdor Josef Abrhám w jednej ze swoich pierwszych ról), Ivany (Eva Límanová, debiutantka), a może obojga naraz? Jireš sprawnie operuje dynamicznym montażem, długie ujęcia przeplata stopklatkami, a większość obsady – dla zwiększenia wrażenia realizmu – to naturszczycy. Po latach film wciąż wygląda świeżo, wszak "awangardy się nie starzeją".
Jacek Dziduszko