Słowacki Rocky? Nie, chociaż determinacja i przynależność klasowa tytułowych bohaterów są takie same. Koza, ubogi bokser, przejdzie przez wycieńczający i upokarzający trening, byle tylko odbić się od dna. Stawką nie jest jednak ani mistrzowski pas, ani awans społeczny. Mężczyznę motywuje myśl o tym, że zostanie ojcem. Ciężarna partnerka stawia mu ultimatum: albo bokser zarobi na utrzymanie dziecka, albo czeka ją aborcja. Film Ostrochovskiego jest opowieścią o walce w obronie życia, ale pozbawioną ideologii. To bardziej portret gotowego na wszystko człowieka, który by osiągnąć cel, poświęci bez reszty siebie. To także opowieść o zaślepieniu i naiwności tych, którzy bezgranicznie ufają w uczciwość systemu i reprezentujących go ludzi. Tutaj nie ma miejsca na romantyczną wizję sportu w duchu fair play. Walki na ringu mają jeden cel: przynieść obłudnym menadżerom zyski. Choć krwawe i zaciekłe, nie są tak dramatyczne i ściskające za gardło jak starcie Kozy z najtrudniejszym przeciwnikiem – życiem.
Artur Zaborski