Obsypany nagrodami pełnometrażowy debiut Jagody Szelc. Wieża… zaczyna się jak dramat obyczajowy, którego centralnym punktem jest uroczystość pierwszej komunii. Początkowo wszystko wydaje się dopięte na ostatni guzik, zwłaszcza że za organizację rodzinnego spotkania odpowiada twardo stąpająca po ziemi Mula. Z biegiem czasu rzeczywistość wymyka się jednak bohaterom spod kontroli, a gęstniejąca atmosfera zaczyna wzbudzać skojarzenia z poetyką horroru. Sytuacja ta ma prawdopodobnie związek z pojawieniem się siostry Muli – tajemniczej i małomównej kobiety, która odwiedza krewnych po sześciu latach nieobecności. Wizyta Kai ma swój ukryty cel, a jego ujawnienie sprawi, że nic nie będzie już takie samo. Łącząca autorską wrażliwość z twórczym wykorzystaniem schematów kina grozy Wieża… to coś więcej niż stylistyczny fajerwerk. W swojej fabule Szelc zadaje istotne pytania o rolę duchowości we współczesnym świecie i poczucie odpowiedzialności za otaczający świat.
Piotr Czerkawski