W tytułowym miasteczku nie działają reguły kalendarza. Lato i zima następują po sobie w ciągu ledwie doby. Ale to akurat nikogo nie dziwi. Sensacją jest natomiast pojawienie się w nim konserwatora rzeźb, który utrzymuje, że przybył w celach zarobkowych. Mieszkańcy widzą w nim zaginionego przed 20 laty miejscowego. Przypisują mu określone cechy i kolejne tożsamości. Mężczyzna w jednej chwili staje się synem, bratem, narzeczonym i kochankiem. Dumała obnaża umowność tych pojęć i wydobywa grozę przedstawionej sytuacji. Bo w Ederly nazywanie działa jak zaklinanie. Jest groźne. Atmosferę niepokoju pomagają wytworzyć czarno-białe zdjęcia Adama Sikory, chłodna scenografia, groteskowa charakteryzacja mieszkańców miasteczka, a także ich osobliwe zachowania. Nic dziwnego, że Ederly, którego scenariusz powstał na podstawie powieści Dumały publikowanej w odcinkach na łamach miesięcznika „Kino”, porównuje się do filmów Friedricha Wilhelma Murnaua i Carla Theodora Dreyera. Tak jak one ma wyrazisty styl, oryginalną estetykę i jest w pełni autorski.
Artur Zaborski (MFF T-Mobile Nowe Horyzonty)